poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 5: Poznaję nowych przyjaciół

  Minęło kilka dni i już całkowicie przyzwyczaiłam się do życia w obozie. Poznałam wiele kolegów i koleżanek. Miałam bardzo dobre stosunki z dziećmi Hermesa, szczególnie z  Joanne. Zakumplowałam się także z Georgem, chłopakiem, który był jednym z czwórki, która mnie znalazła. Okazało się, że nie jest on półbogiem tylko satyrem - pół człowiekiem pół kozłem. Oczywiście najbardziej zaprzyjaźniłam się z Samem, który pomógł mi się przystosować do obozowego trybu życia. Był dla mnie jak starszy brat, którego zawsze chciałam mieć.
  Każdego dnia w obozie robiłam coś ciekawego. Uczyłam się walczyć na miecze, strzelać z łuku, wspinałam się po ścianie do wspinaczki, pływałam kajakami, latałam na pegazach. Całkiem nieźle radziłam sobie z mieczem, gorzej z łukiem, chyba że pomagał mi Sam. Niezbyt dobrze też szła mi wspinaczka. Najbardziej lubiłam pływać kajakami, co było chyba oczywiste, bo w końcu jestem córką Posejdona. Pegazy także bardzo mi się podobały, a kiedy na nich latałam, czułam się niesamowicie. 
  Kiedy tylko zjadłam śniadanie, podbiegłam do Sama. Razem poszliśmy na arenę, gdzie kilka osób walczyło na miecze. Spędziliśmy tam jakieś pół godziny. Mieliśmy iść razem nad jezioro, ale podeszła do nas blond piękność, córka Afrodyty.
- Hej, Sam - uśmiechnęłam się, ukazując swoje równiuteńkie, białe zęby.
- O, cześć, Vanesso - powiedział mój przyjaciel, próbując ukryć zdenerwowanie. 
- Masz ochotę na spacer?
- Ja... eee...właściwe, to miałam iść z Shelly pop...
- Daj spokój - przerwałam mu. - Ja pójdę sama. Bawcie się dobrze.
  Odeszłam od nich i udałam się w kierunku stajni. Kiedy doszłam na miejsce, zobaczyłam jakąś dziewczynę, stojącą przed wejściem. Jakoś wcześniej jej nie widziałam. Podeszłam do niej. Była to dość niska, drobna dziewczyna, której blond włosy układały się w maleńkie loczki. Spojrzała na mnie swoimi błękitnymi oczami.
- Hej - powiedziałam. - Jestem Shelly.
- Betty - przedstawiła się. - Chyba wcześniej cię tu nie widziałam.
- Jestem tu dopiero od kilku dni - wyjaśniłam. - Jestem córką Posejdona, a ty?
- Hefajstosa.
  Przyjrzałam się jej z niedowierzaniem. Nigdy bym nie pomyślała, że może być córką boga kowali. Była taka drobna i ładna.
- Zdziwiona? - zapytała.
- Nie, ja tylko myślałam, że dzieci Hefajstosa są...
- Brzydkie?
  Moje policzki zaczęły się czerwienić.
- Nie... eee... Że są potężne. 
  Betty nie wyglądała na przekonaną. Uśmiechnęła się jednak i oznajmiła:
- Dużo osób nie może uwierzyć, że jestem jego córką. 
  Przez chwilę panowała cisza. 
- Chyba chciałaś wejść do stajni - odezwała się w końcu Betty.
- Co? A, tak.
  Weszłam do środka, a ona za mną. Szłyśmy powoli, podziwiając piękne pegazy.
- Więc, od jak dawna jesteś w obozie? - zapytałam.
  Pokazała mi naszyjnik, na którym znajdowały się dwa paciorki. Przypomniałam sobie, że widziałam podobny na szyi Sama, tylko że na jego było sześć koralików.
- Za każde lato otrzymuje się jeden paciorek - wyjaśniła.
  Rozmawiałyśmy jeszcze przez chwilę, aż Betty stwierdziła, że musi już iść. Zostałam sama w stajni, więc zaczęłam rozmawiać z końmi. Oczywiście nie mówiłam do nich. Mogłam się z nimi porozumiewać myślami. Podeszłam do jednego z nich. Od razu go zauważyłam, bo jako jedyny ze wszystkich pegazów był czarny. 
Cześć - przywitałam się.  
Siemanko! - zawołał koń. - Możesz z nami gadać? Dziecko Posejdona, co? Dawno tu takiego nie było. Ale właściwie to czemu gadasz ze mną? Tamte pegazy są ładniejsze, a przynajmniej tak wszyscy mówią.
Tamte pegazy niczym się nie wyróżniają. Ty jesteś orginalny. 
  Pegazowi chyba spodobały się moje słowa, bo zarżał radośnie. 
No wreszcie ktoś porządny w tym obozie. Nazywam się Błyskawica, a ty? 
Shelly. Dlaczego masz na imię akurat tak?
  Koń odwrócił się, tak że zobaczyłam, że z jednej strony kawałek jego sierści jest biała i układa się w kształt błyskawicy. Już chciałam coś powiedzieć, ale do stajni wszedł Sam.
- Shelly, musisz coś zobaczyć! - zawołał i wybiegł.
Muszę iść - pożegnałam się z Błyskawicą. - Wrócę jutro.
To był twój chłopak? - zapytał koń na do widzenia. Ja tylko pokręciłam przecząco głową i wyszłam ze stajni.

7 komentarzy:

  1. to twój chłopak? hahahaha. już niedługo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie tam, sześć lat czekania ;))

      Usuń
    2. ale jaka satysfakcja po tych 6 latach

      Usuń
    3. Bo on jest piękny i fajny, więc poczekam te kilka lat, żeby go mieć. A ty po ilu latach będziesz ze swoim?

      Usuń
    4. po trzech albo czterech

      Usuń
  2. pegaz inteligent przewidział przyszłosć co? fajny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy wstawisz nowy rozdział?
    bardzo mi się to spodobało. xd

    OdpowiedzUsuń