piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 3: Ryby okazują się być moją rodziną

- Halo, jesteś tu? - Jasnowłosy chłopak znów się odezwał. Było coś w jego głosie, co kazało mi podejść do nich. Niepewnym krokiem wyszłam z ukrycia.
  Cała czwórka przyglądała mi się uważnie.
- Jesteś Shelly? - zapytała w końcu rudowłosa dziewczyna. 
  Kiwnęłam głową.
- Nazywam się Joanne, a to moi przyjaciele - wyjaśniła. - Chcemy cię przenieść w bezpieczne miejsce.
- Jeżeli masz jakieś rzeczy to weź je szybko i chodźmy - powiedział blondyn. - Czwórka herosów w jednym miejscu szybko przywoła potworów.
  Nałożyłam swój plecak i wzięłam walizkę. Wyszliśmy z jaskini i przeszliśmy około sto metrów w całkowitym milczeniu. W końcu dotarliśmy na polanę, na której stała żółta furgonetka. Podeszliśmy do niej.
- Tym razem ja prowadzę - oznajmiła blondynka. - Przynajmniej wyglądam na szesnaście lat.
  Weszła do samochodu, a za nią wszedł chłopak w kaszkietówce. Drugi chłopak otworzył tylne drzwi. 
- Niestety w naszym cudownym samochodzie są tylko dwa siedzenia, więc musimy zadowolić się kawałkiem podłogi z tyłu - wytłumaczyła dziewczyna. Wsiadła do środka, a ja i chłopak zrobiliśmy to samo.
  Przednie siedzenia oddzielone były od nas czymś w rodzaju ściany, więc nie widzieliśmy pozostałej dwójki. Usiedliśmy na podłodze i przez chwilę panowała niezręczna cisza. W końcu postanowiłam ją przerwać.
- Kim wy tak w ogóle jesteście? - zapytałam.
  Moi towarzysze wymienili znaczące spojrzenia.
- Tym samym kim ty jesteś - odpowiedział w końcu chłopak. - Półbogami. 
  Powoli docierało do mnie co powiedział.
- Czym? - zdziwiłam się.
- Półbogami - odparła dziewczyna. - Pół człowiekiem, pół bogiem. Jednym z twoich rodziców jest olimpijczyk.
- Co?
- Kojarzysz mitologię grecką?
  To pytanie trochę mnie zaskoczyło. Oczywiście, kojarzyłam greckie mity, nawet całkiem nieźle. W gruncie rzeczy mitologia fascynowała mnie odkąd zaczęli o niej mówić na lekcjach. Ale przecież to były tylko bajki.
- Tak, ale...
- Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale to  wszystko jest prawdą. Mity to nie bajeczki. Bogowie olimpijscy naprawdę istnieją, tylko przenieśli się z Grecji do Ameryki.
- Niestety istnieją też potwory, o czym już zdążyłaś się przekonać.
  Przypomniałam sobie przedszkolankę Philipa i przerażające stworzenia, które zniszczyły pociąg. Takie istoty nie istniałby w świecie, który uważałam za prawdziwy. To o czym mówiła Joanne i ten chłopak mogło być prawdą. Ciężko jednak jest to zrozumieć.
- Czyli jeden z moich rodziców jest bogiem? Prawdziwym bogiem? Na przykład Zeusem lub Aresem?
  Joanne kiwnęła głową.
- I dlatego musimy cię zabrać do Obozu Herosów. Musisz się tam nauczyć jak walczyć z potworami, bo inaczej kiepsko z tobą. Dwa razy udało ci się uciec, ale nie sądzę, żebyś bez szkolenia wyszła cała z jeszcze jednej takiej przygody, która na pewno się ci przydarzy. Dla większości herosów walka z potworami to codzienność.
  Słuchałam tych słów z niedowierzaniem. Zawsze myślałam, że gdyby można było przeżywać książkowe przygody, życie byłoby wspaniałe. Z wypowiedzi rudowłosej wynikało jednak, że bycie półbogiem jest okropnie niebezpieczne.
  Naglę poczułam, że jestem strasznie zmęczona. Ziewnęłam i położyłam się na podłodze.
- Obudźcie mnie, jak będziemy na miejscu - poprosiłam.
  Zamknęłam oczy i natychmiast zasnęłam.

- Shelly, wstawaj - usłyszałam męski głos.
  Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą  ciemnowłosego chłopaka. Uśmiechał się przyjaźnie.
- Jesteśmy na miejscu.
  Drzwi samochodu były otwarte, a Joanne już nie było. Wstałam i wyszłam z furgonetki.Chwilę później szłam już razem z tym chłopakiem w stronę wejścia do Obozu.
- Mówiłeś mi jak się nazywasz? - spytałam.
- Nie miałem okazji, bo za szybko poszłaś spać. Sam.
  W tej chwili podbiegła do nas Joanne.
- Właśnie rozmawiałam z Chejronem. Mówi, żebyś ją oprowadził po Obozie, a potem przyprowadził do niego.
  Uśmiechnęła się i odeszła.
- Może najpierw pokażę ci domki.
  Zaprowadził mnie w miejsce, w którym znajdowało się ponad dwadzieścia domków.  Obok nich płonęło ognisko, przy którym siedziała jakaś dziewczynka.
- Każdy domek należy do dzieci innego boga. Ja mieszkam w tamtym - wskazał jeden z budynków, przy którym siedziało kilku chłopców z łukami. - Apollo.
  Zatrzymałam się na chwilę i przyjrzałam chłopakom, którzy za pewne byli braćmi Sama.
- Twój ojciec jest bogiem poezji?
- Między innymi. Może chodźmy już dalej.
  Przez następne pół godziny spacerowaliśmy po obozie. Sam pokazał mi stajnie, zbrojownie, arenę, teatr i skałę wspinaczkową. Kiedy byliśmy w tym ostatnim miejscu, przyglądaliśmy się jak pewna dziewczyna wspina się na nią. Była w tym naprawdę niezła.
- To Allison Cox - powiedział. - Córka Hermesa. Jest najlepsza we wspinaczkach w całym obozie.
  Jeszcze przez chwilę ją oglądaliśmy. W końcu ruszyliśmy dalej, w stronę Wielkiego Domu.
- Od jak dawna jesteś w Obozie? - zapytałam.
- Od sześciu lat. Kiedy tu przybyłem, miałem dziewięć lat.
- I od razu wiedziałeś, że jesteś synem Apollina?
- Chwilę trwało, zanim mnie uznał. Nie martw się, ciebie też niedługo ktoś uzna. Nie zdziwiłabym się, jakbyś już dzisiaj wiedziała kto jest twoim ojcem.
  W końcu dotarliśmy do Wielkiego Domu. Staliśmy przed nim trochę czasu, aż wyszedł z niego mężczyzna. Poprawka pół mężczyzna, pół koń.
  Zatkało mnie, kiedy go zobaczyłam. Od pasa w górę wyglądał jak zwykły facet w średnim wieku, ale od pasa w dół... No, po prostu był koniem! Miał cztery nogi, kopyta i ogon. Koleś był centaurem.
- Shelly Nelson - uśmiechnął się do mnie. - Dobrze, że jesteś już w naszym obozie. Na początku chciałem ci powiedzieć, że...
  Nie zdążył dokończyć, bo przerwała mu woda, która gwałtownie podniosła się z rzeki, znajdującej się trochę dalej. Strumień przybliżył się do mnie i otoczył mnie. Zaczął wirowa, a później powoli opadł tak, że unosił się wokół moich stóp.
- Chyba właśnie zostałaś uznana - szepnął Sam.
  Spojrzałam na wodę otaczającą moje nogi. Woda. Czyli moim ojcem był...
- Witaj, Shelly Nelson - powiedział Chejron. - Córko Posejdona, pana mórz.

21 komentarzy:

  1. Sam! Sam!... jak ja go kocham!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On jest mój, chociaż na razie będzie zarywał do tej (brzydkie słowo) Caroline.

      Usuń
    2. Caroline to piękne imię i nie potrzebnie dałaś tam brzydkie słowo

      Usuń
    3. Caroline u Ewel jest fajna, ale u mnie nie. Przez nią będę miała konflikt z dziećmi Afrodyty a także z samą boginią miłości.

      Usuń
    4. nie ma to jak zadzierać z boginią

      Usuń
    5. Mój brat Percy coś o tym wie ;)) Połowa Olimpu go nie znosi. Ja będę miała trochę mniej nieśmiertelnych wrogów. A ty?

      Usuń
    6. Demeter, wiadomo Zeus, Hera, trochę nie przysłużę się Apollinowi i chyba tyle.

      Usuń
    7. Apollo! To ojciec mojego przyszłego męża! Ja będę miała z nim świetne relacje :) Ale oczywiście też będę miała nieciekawe stosunki z Zeusem. Ale Hades będzie mnie lubił!!!!!! Czyż to nie piękne?

      Usuń
    8. hahaha. hades lubi tylko swoje dzieci (i chyba też je kocha, z nim nigdy nie wiadomo). i będę miała zatarg z Persefoną

      Usuń
    9. A w Archiwum Herosów jest Persefona ;(( I NICO!!!!

      Usuń
    10. Nico tak,ale do groźnej choroby zakaźnej, Persefona to kobieta lekkich obyczajów!!!!!!

      Usuń
    11. Zapewne!!!! Nienawidzę jej. Jest taką samą osobą jak u mnie Caroline!!!!!!!!

      Usuń
    12. Caroline to piękne imię!

      Usuń
    13. No to może nazwiemy ją inaczej. Podaj imię pasujące do kobiety lekkich obyczajów

      Usuń
    14. Pamela to takie dziwkarskie imię.Albo Rachel (z dedykacją dla panny Dare), albo Victoria (wiadomo kto nosi to imię) albo Vanessa.

      Usuń
    15. Albo Ursula (z dedykacją dla pewnej przemiłej pani) albo Olivia. Które wybrać? Rachel nie, bo lubię Rachel z frendsów.

      Usuń
    16. wybierz któreś które bardziej pasuje ci do kobiety lekkich obyczajów

      Usuń
    17. Ursula albo Vanessa. Wybierz jedno.

      Usuń
    18. No mi się też tak wydaje. Więc będzie Vanessa.

      Usuń